muzyka: 'Two princes' Spin Doctors
czyli o tym, że kawa wylana na bluzkę nie zawsze musi być najgorszą rzeczą jaka cie spotkała
czwartek
Przed chwilą wróciłam ze szkoły i przebrałam się. Burczący brzuch przypomniał mi, że od rana nic nie jadłam więc szybko zbiegłam po schodach do kuchni. Otworzyłam lodówkę i moje usta opuścił niezadowalający jęk. Nie ma nic, dosłownie. Przygryzłam wargę i zaczęłam przeszukiwać szafki. Znalazłam tylko jakieś przyprawy i płatki. Wzięłam głęboki wdech i naburmuszona poszłam do pokoju. Musiałam pokonać ogromne schody. Moja tajemnicza przemiana materii chyba spowodowana jest tym jaki wysiłek robię, wchodząc na górę. Cóż jedna tajemnica została rozwiązana! Przechodząc koło łazienki zaglądam i patrzę w lustro. Moje włosy na szczęście zapomniały o tym, że mogłyby się poplątać. Zabrałam tylko portfel i bluzę. Po zamknięciu drzwi, skierowałam się w stronę najbliższego sklepu, który oczywiście wcale nie był tak blisko. Dziesięć minut zajęło mi dojście do budynku z neonowym napisem "Supermrket". Niestety, ale litera "a" się nie świeciła. Popchnęłam drzwi wejściowe i ruszyłam na zakupy. Przechadzałam się pomiędzy pułkami wybierając potrzebne rzeczy. Stwierdziłam, że mam wystarczająco pieniędzy by kupić produkty i nie będę martwić taty taką błahostką. Ostatnim punktem mojego poszukiwania były słodycze. A dokładnie ukochane przeze mnie marshmallow. Na półce znajdowała się tylko jedna paczka. Byłam zbyt ucieszona by zobaczyć, że ktoś stoi obok mnie. Zwróciłam na to uwagę gdy nie tylko ja dosięgnęłam paczki pianek. Odwróciłam z poirytowaniem głowę zastanawiając się kto chce mi ukraść moje słodyczy. Gdy zobaczyłam twarz tej osoby, wzniosłam oczy do nieba, prosząc Boga o cierpliwość. Bowiem przede mną stał najbardziej irytujący człowiek świata. Tak, Zayn pieprzony Malik!
-Sorry, ale to moja paczka- wysyczałam i pociągnęłam marshmallow w moja stronę. Niestety chłopak dalej trzymał je, nie pozwalając mi wyrwać opakowania.
-A czy gdzieś tu jest napisane, że należy to do Francuzeczki?- zapytał, podnosząc jedną brew. Zobaczyłam ja pierwsza, dotknęłam jej pierwsza więc niech łaskawie się odpieprzy! No, ale przecież musi grać dupka, bo nie wybaczyłby sobie gdyby tego nie zrobił.
-Odpierdol się- warknęłam i popchnęłam Zayn. Raczej chciałam to zrobić, bo Malik zdążył złapać mój nadgarstek. Przez to stracił równowagę i musiał oprzeć się o półkę tym samym zbliżając się do mnie. Był na prawdę blisko, bo czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Pachniał miętom i papierosami. To było oczywiste, że taki idiota zatruwa siebie i środowisko.
-To sklep, a nie miejsce dla zakochanych. Odsuwać się, bo muszę wyłożyć towar- wydarła się jakaś kobieta, wybudzając nas z transu. Zayn jakby oparzony odskoczył ode mnie. Popatrzył na mnie bezradnie i odszedł. Czułam się dziwnie, ale fakt iż mam moje kochane marshmallow sprawił, że zapomniałam o tym. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Byłam zła, że będę musiała iść 10 minut do domu. Szczególnie, że siatka była ciężka i co chwilę musiałam zmieniać rękę, która ją trzymała. Kiedy właśnie przekładałam torbę, poczułam, że na kogoś wpadam, a na mojej klatce piersiowej rozlewa się jakiś cholernie gorący napój.
-Ugh bardzo cie przepraszam, nie zauważyłem cie- zaczął tłumaczyć się jakiś głos nade mną. Podniosłam głowę i zobaczyłam całkiem przystojnego chłopaka, który oblał mnie gorącą kawą!
-Pieprz się- odparłam zrezygnowana. Jak dobrze, że miałam bluzę, którą teraz zapięłam by ukryć plamę.
-Ej zaczekaj- zawołał za mną i pociągnął mnie za nadgarstek.
-Czego?- burknęłam.
-Dasz się zaprosić na kawę w zamian za tą okropną sytuacje?- zapytał. Był rozpromieniony jakby przed chwilą stało się coś niesamowitego.
-Śpieszę się do domu- odparłam krótko.
-To odprowadzę cie, a umówimy się kiedy indziej- zaproponował. Miałam nadzieje, że chłopak da sobie spokój. No, ale był rodzajem człowieka, których pchał się wszędzie gdzie nie powinien, a przynajmniej tak sądzę.
-Sokoro musisz- odparłam zdegustowana. Nie ma sensu się kłócić z takim typem ludzi.
-Daj mi tą siatkę.
-Nie musisz...-powiedziałam, ale chłopak przerwał mi, zabierając torbę.
-Jestem Dylan- przedstawił się, na co wywróciłam oczami.
-Jestem nieobchodzimnieto- odpowiedziałam. Dylan popatrzył się na mnie radosnym wzrokiem i zaśmiał się.
-Łamiesz mi serce- odpowiedział i pokazał mi język.
-Mogę coś jeszcze złamać- odparłam i mimo, że nie chciałam to uśmiechnęłam się do niego.
-Nie musisz, ta siatka zaraz złamie mi kręgosłup- powiedział, na co zaśmiałam się.
*
-Więc tak jakby teraz jesteśmy pod moim domem- stwierdziłam.
-Jesteś świadoma, że teraz mogę cie bezkarnie nachodzić- odparł chłopak. Był zdecydowanie świetny. Zabawny, nie wkurzał się gdy docinałam mu. No i pięknie się śmiał. O Boże czy ja na prawdę tak o nim pomyślałam? Co ze mną nie tak?
-Jesteś świadomy, że mam czarny pas w karate?
-Huh ja mam za to twoje jedzenie- odpowiedział i pokazał mi język. Cicho się zaśmiałam. Chłopak chciał mi dać swój numer telefony, ale powiedziałam mu, że mój jest zepsuty. Stwierdził, że mnie odwiedzi bez uprzedzenia. Po chwili rozstaliśmy się, a ja po raz pierwszy czułam się na prawdę dobrze. To było zdecydowanie zbyt dziwne.
*
Od Autorki: BADUM! To jest tak trochę do bani. No ale jest! Ogólnie tej sceny z Malikiem na początku w ogóle nie miało być, ale musiałam to dodać do rozdziały byście czasami nie zakochały się w Dylanie
Z góry uprzedzam, że główna bohaterka może być sama, z Malikiem lub z Dylanem soł nie wiecie dokładnie jak to się skończy ;p
Liczę, że zostawicie komentarze. Kocham gdy są one długie, ale wiem, że możecie nie mieć czasu. Zwyczajne "dodaj kolejny" mi wystarczy. Przynajmniej jest to lepsze niż niekomentowanie!
Założyłam sobie konto na wattpad i chyba to ff również tam będzie możliwe do przeczytania. Ale na razie nie chcę mi się tego robić.
Naszedł mnie pomysł na kryminał, który ma już swoją stronę (żeby mi nikt nie ukradł). Nie musicie wchodzić, bo dopiero od września zacznę publikować rozdziały.
Zapraszam na mojego
ask'a
nie wchodziłam ostatnio i nie wiem czy są pytania, ale możecie mi je tam zadawać. Lub po prostu popisać o czymś :)
Co do Informowania to wiecie chyba co i jak?
Jej jaka ta notka długa XD Oke kończę już <3
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, że te wypociny nie były AŻ takie złe >.<
Vic
-Sorry, ale to moja paczka- wysyczałam i pociągnęłam marshmallow w moja stronę. Niestety chłopak dalej trzymał je, nie pozwalając mi wyrwać opakowania.
-A czy gdzieś tu jest napisane, że należy to do Francuzeczki?- zapytał, podnosząc jedną brew. Zobaczyłam ja pierwsza, dotknęłam jej pierwsza więc niech łaskawie się odpieprzy! No, ale przecież musi grać dupka, bo nie wybaczyłby sobie gdyby tego nie zrobił.
-Odpierdol się- warknęłam i popchnęłam Zayn. Raczej chciałam to zrobić, bo Malik zdążył złapać mój nadgarstek. Przez to stracił równowagę i musiał oprzeć się o półkę tym samym zbliżając się do mnie. Był na prawdę blisko, bo czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Pachniał miętom i papierosami. To było oczywiste, że taki idiota zatruwa siebie i środowisko.
-To sklep, a nie miejsce dla zakochanych. Odsuwać się, bo muszę wyłożyć towar- wydarła się jakaś kobieta, wybudzając nas z transu. Zayn jakby oparzony odskoczył ode mnie. Popatrzył na mnie bezradnie i odszedł. Czułam się dziwnie, ale fakt iż mam moje kochane marshmallow sprawił, że zapomniałam o tym. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Byłam zła, że będę musiała iść 10 minut do domu. Szczególnie, że siatka była ciężka i co chwilę musiałam zmieniać rękę, która ją trzymała. Kiedy właśnie przekładałam torbę, poczułam, że na kogoś wpadam, a na mojej klatce piersiowej rozlewa się jakiś cholernie gorący napój.
-Ugh bardzo cie przepraszam, nie zauważyłem cie- zaczął tłumaczyć się jakiś głos nade mną. Podniosłam głowę i zobaczyłam całkiem przystojnego chłopaka, który oblał mnie gorącą kawą!
-Pieprz się- odparłam zrezygnowana. Jak dobrze, że miałam bluzę, którą teraz zapięłam by ukryć plamę.
-Ej zaczekaj- zawołał za mną i pociągnął mnie za nadgarstek.
-Czego?- burknęłam.
-Dasz się zaprosić na kawę w zamian za tą okropną sytuacje?- zapytał. Był rozpromieniony jakby przed chwilą stało się coś niesamowitego.
-Śpieszę się do domu- odparłam krótko.
-To odprowadzę cie, a umówimy się kiedy indziej- zaproponował. Miałam nadzieje, że chłopak da sobie spokój. No, ale był rodzajem człowieka, których pchał się wszędzie gdzie nie powinien, a przynajmniej tak sądzę.
-Sokoro musisz- odparłam zdegustowana. Nie ma sensu się kłócić z takim typem ludzi.
-Daj mi tą siatkę.
-Nie musisz...-powiedziałam, ale chłopak przerwał mi, zabierając torbę.
-Jestem Dylan- przedstawił się, na co wywróciłam oczami.
-Jestem nieobchodzimnieto- odpowiedziałam. Dylan popatrzył się na mnie radosnym wzrokiem i zaśmiał się.
-Łamiesz mi serce- odpowiedział i pokazał mi język.
-Mogę coś jeszcze złamać- odparłam i mimo, że nie chciałam to uśmiechnęłam się do niego.
-Nie musisz, ta siatka zaraz złamie mi kręgosłup- powiedział, na co zaśmiałam się.
*
-Więc tak jakby teraz jesteśmy pod moim domem- stwierdziłam.
-Jesteś świadoma, że teraz mogę cie bezkarnie nachodzić- odparł chłopak. Był zdecydowanie świetny. Zabawny, nie wkurzał się gdy docinałam mu. No i pięknie się śmiał. O Boże czy ja na prawdę tak o nim pomyślałam? Co ze mną nie tak?
-Jesteś świadomy, że mam czarny pas w karate?
-Huh ja mam za to twoje jedzenie- odpowiedział i pokazał mi język. Cicho się zaśmiałam. Chłopak chciał mi dać swój numer telefony, ale powiedziałam mu, że mój jest zepsuty. Stwierdził, że mnie odwiedzi bez uprzedzenia. Po chwili rozstaliśmy się, a ja po raz pierwszy czułam się na prawdę dobrze. To było zdecydowanie zbyt dziwne.
*
Od Autorki: BADUM! To jest tak trochę do bani. No ale jest! Ogólnie tej sceny z Malikiem na początku w ogóle nie miało być, ale musiałam to dodać do rozdziały byście czasami nie zakochały się w Dylanie
Z góry uprzedzam, że główna bohaterka może być sama, z Malikiem lub z Dylanem soł nie wiecie dokładnie jak to się skończy ;p
Liczę, że zostawicie komentarze. Kocham gdy są one długie, ale wiem, że możecie nie mieć czasu. Zwyczajne "dodaj kolejny" mi wystarczy. Przynajmniej jest to lepsze niż niekomentowanie!
Założyłam sobie konto na wattpad i chyba to ff również tam będzie możliwe do przeczytania. Ale na razie nie chcę mi się tego robić.
Naszedł mnie pomysł na kryminał, który ma już swoją stronę (żeby mi nikt nie ukradł). Nie musicie wchodzić, bo dopiero od września zacznę publikować rozdziały.
Zapraszam na mojego
ask'a
nie wchodziłam ostatnio i nie wiem czy są pytania, ale możecie mi je tam zadawać. Lub po prostu popisać o czymś :)
Co do Informowania to wiecie chyba co i jak?
Jej jaka ta notka długa XD Oke kończę już <3
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, że te wypociny nie były AŻ takie złe >.<
Vic