sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 4

muzyka: 'Two princes' Spin Doctors 

czyli o tym, że kawa wylana na bluzkę nie zawsze musi być najgorszą rzeczą jaka cie spotkała 

czwartek

Przed chwilą wróciłam ze szkoły i przebrałam się. Burczący brzuch przypomniał mi, że od rana nic nie jadłam więc szybko zbiegłam po schodach do kuchni. Otworzyłam lodówkę i moje usta opuścił niezadowalający jęk. Nie ma nic, dosłownie. Przygryzłam wargę i zaczęłam przeszukiwać szafki. Znalazłam tylko jakieś przyprawy i płatki. Wzięłam głęboki wdech i naburmuszona poszłam do pokoju. Musiałam pokonać ogromne schody. Moja tajemnicza przemiana materii chyba spowodowana jest tym jaki wysiłek robię, wchodząc na górę. Cóż jedna tajemnica została rozwiązana! Przechodząc koło łazienki zaglądam i patrzę w lustro. Moje włosy na szczęście zapomniały o tym, że mogłyby się poplątać. Zabrałam tylko portfel i bluzę. Po zamknięciu drzwi, skierowałam się w stronę najbliższego sklepu, który oczywiście wcale nie był tak blisko. Dziesięć minut zajęło mi dojście do budynku z neonowym napisem "Supermrket". Niestety, ale litera "a" się nie świeciła. Popchnęłam drzwi wejściowe i ruszyłam na zakupy. Przechadzałam się pomiędzy pułkami wybierając potrzebne rzeczy. Stwierdziłam, że mam wystarczająco pieniędzy by kupić produkty i nie będę martwić taty taką błahostką. Ostatnim punktem mojego poszukiwania były słodycze. A dokładnie ukochane przeze mnie marshmallow. Na półce znajdowała się tylko jedna paczka. Byłam zbyt ucieszona by zobaczyć, że ktoś stoi obok mnie. Zwróciłam na to uwagę gdy nie tylko ja dosięgnęłam paczki pianek. Odwróciłam z poirytowaniem głowę zastanawiając się kto chce mi ukraść moje słodyczy. Gdy zobaczyłam twarz tej osoby, wzniosłam oczy do nieba, prosząc Boga o cierpliwość. Bowiem przede mną stał najbardziej irytujący człowiek świata. Tak, Zayn pieprzony Malik!
-Sorry, ale to moja paczka- wysyczałam i pociągnęłam marshmallow w moja stronę. Niestety chłopak dalej trzymał je, nie pozwalając mi wyrwać opakowania.
-A czy gdzieś tu jest napisane, że należy to do Francuzeczki?- zapytał, podnosząc jedną brew. Zobaczyłam ja pierwsza, dotknęłam jej pierwsza więc niech łaskawie się odpieprzy! No, ale przecież musi grać dupka, bo nie wybaczyłby sobie gdyby tego nie zrobił.
-Odpierdol się- warknęłam i popchnęłam Zayn. Raczej chciałam to zrobić, bo Malik zdążył złapać mój nadgarstek. Przez to stracił równowagę i musiał oprzeć się o półkę tym samym zbliżając się do mnie. Był na prawdę blisko, bo czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Pachniał miętom i papierosami. To było oczywiste, że taki idiota zatruwa siebie i środowisko.
-To sklep, a nie miejsce dla zakochanych. Odsuwać się, bo muszę wyłożyć towar- wydarła się jakaś kobieta, wybudzając nas z transu. Zayn jakby oparzony odskoczył ode mnie. Popatrzył na mnie bezradnie i odszedł. Czułam się dziwnie, ale fakt iż mam moje kochane marshmallow sprawił, że zapomniałam o tym. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Byłam zła, że będę musiała iść 10 minut do domu. Szczególnie, że siatka była ciężka i co chwilę musiałam zmieniać rękę, która ją trzymała. Kiedy właśnie przekładałam torbę, poczułam, że na kogoś wpadam, a na mojej klatce piersiowej rozlewa się jakiś cholernie gorący napój.
-Ugh bardzo cie przepraszam, nie zauważyłem cie- zaczął tłumaczyć się jakiś głos nade mną. Podniosłam głowę i zobaczyłam całkiem przystojnego chłopaka, który oblał mnie gorącą kawą!
-Pieprz się- odparłam zrezygnowana. Jak dobrze, że miałam bluzę, którą teraz zapięłam by ukryć plamę.
-Ej zaczekaj- zawołał za mną i pociągnął mnie za nadgarstek.
-Czego?- burknęłam.
-Dasz się zaprosić na kawę w zamian za tą okropną sytuacje?- zapytał. Był rozpromieniony jakby przed chwilą stało się coś niesamowitego.
-Śpieszę się do domu- odparłam krótko.
-To odprowadzę cie, a umówimy się kiedy indziej- zaproponował. Miałam nadzieje, że chłopak da sobie spokój. No, ale był rodzajem człowieka, których pchał się wszędzie gdzie nie powinien, a przynajmniej tak sądzę.
-Sokoro musisz- odparłam zdegustowana. Nie ma sensu się kłócić z takim typem ludzi.
-Daj mi tą siatkę.
-Nie musisz...-powiedziałam, ale chłopak przerwał mi, zabierając torbę.
-Jestem Dylan- przedstawił się, na co wywróciłam oczami.
-Jestem nieobchodzimnieto- odpowiedziałam. Dylan popatrzył się na mnie radosnym wzrokiem i zaśmiał się.
-Łamiesz mi serce- odpowiedział i pokazał mi język.
-Mogę coś jeszcze złamać- odparłam i mimo, że nie chciałam to uśmiechnęłam się do niego.
-Nie musisz, ta siatka zaraz złamie mi kręgosłup- powiedział, na co zaśmiałam się.

*

-Więc tak jakby teraz jesteśmy pod moim domem- stwierdziłam.
-Jesteś świadoma, że teraz mogę cie bezkarnie nachodzić- odparł chłopak. Był zdecydowanie świetny. Zabawny, nie wkurzał się gdy docinałam mu. No i pięknie się śmiał. O Boże czy ja na prawdę tak o nim pomyślałam? Co ze mną nie tak?
-Jesteś świadomy, że mam czarny pas w karate?
-Huh ja mam za to twoje jedzenie- odpowiedział i pokazał mi język. Cicho się zaśmiałam. Chłopak chciał mi dać swój numer telefony, ale powiedziałam mu, że mój jest zepsuty. Stwierdził, że mnie odwiedzi bez uprzedzenia. Po chwili rozstaliśmy się, a ja po raz pierwszy czułam się na prawdę dobrze. To było zdecydowanie zbyt dziwne.




*

Od Autorki: BADUM! To jest tak trochę do bani. No ale jest! Ogólnie tej sceny z Malikiem na początku w ogóle nie miało być, ale musiałam to dodać do rozdziały byście czasami nie zakochały się w Dylanie
Z góry uprzedzam, że główna bohaterka może być sama, z Malikiem lub z Dylanem soł nie wiecie dokładnie jak to się skończy ;p 
Liczę, że zostawicie komentarze. Kocham gdy są one długie, ale wiem, że możecie nie mieć czasu. Zwyczajne "dodaj kolejny" mi wystarczy. Przynajmniej jest to lepsze niż niekomentowanie!
Założyłam sobie konto na wattpad i chyba to ff również tam będzie możliwe do przeczytania. Ale na razie nie chcę mi się tego robić.
Naszedł mnie pomysł na kryminał, który ma już swoją stronę (żeby mi nikt nie ukradł). Nie musicie wchodzić, bo dopiero od września zacznę publikować rozdziały.
Zapraszam na mojego 
ask'a
nie wchodziłam ostatnio i nie wiem czy są pytania, ale możecie mi je tam zadawać. Lub po prostu popisać o czymś :)
Co do Informowania to wiecie chyba co i jak? 
Jej jaka ta notka długa XD Oke kończę już <3
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, że te wypociny nie były AŻ takie złe >.<
Vic

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 3

muzyka: 'Arabella' Arctic Monkeys

czyli o tym jak karma powraca

środa

Zabrzmiał dzwonek, oznajmiając, że lekcja się właśnie skończyła. Z ulgą odetchnęłam i zabrałam rzeczy czyli zeszyt i książkę. Historia była tak strasznie nudna, że wszyscy spali. Chętnie zrobiłabym to samo, ale kiedy raz się obudzę to później nie mogę zasnąć. Postanowiłam, że zacznę czytać książkę. Tak oto przeczytałam 4 rozdziały kryminału napisanego przez mało znanego autora.
Wyszłam z sali i podążyłam w kierunku klasy plastycznej. Naciągnęłam rękaw bluzy i skręciłam w prawo. Weszłam do klasy. Nie było nikogo więc w spokoju usiadłam na końcu sali przy sztaludze. Ubrałam fartuch i oparłam się o krzesło. Po tej lekcji czeka mnie jeszcze język angielski, ale nie mam zamiaru użerać się z Zaynem jestem-chujowy Malikiem. Nie pierwszy raz wagarowałam więc bez problemu ucieknę. Po chwili zabrzmiał dzwonek. Uczniowie powoli zaczęli przychodzić do klasy. W tym ta blondyna, którą spotkałam wczoraj. Miała ubraną różową krótką sukienkę i wysokie obcasy. Na twarzy miała mniej makijażu niż wczoraj. Czyżby tapeta się jej skończyła? Na moje nieszczęście usiadła w ławce obok mnie. Przechodząc, posłała mi kpiący uśmieszek. Policzyłam do 10 po czym całkowicie zapomniałam o chęci zabicia tej laski. Nauczycielka weszła do klasy. Jej siwe włosy były spięte w koka na czubku głowy. Miała kilka zmarszczek na twarzy. Jej długa, kwiecista sukienka nadawała jej hipisowski charakter.
-Witam was!- zawołała radośnie. Uczniowie coś jej odburknęli zniechęceni. Kobieta nieświadoma tego ciągnęła swój monolog o tym, że dyrektor musiał rozdzielić uczniów i stworzyć dwie klasy plastyczne, bo było tak dużo chętnych. Ja wybrałam zajęcia plastyczne tylko dlatego, że drugą opcją było kółko teatralne, a dramatów z całego serca nienawidzę. Zapewne większość obecnych tutaj osób zrobiło to samo.
-Dzisiaj pobawimy się kolorami. Naszkicujcie łąkę z kwiatami i podzielcie ją na pół. Po jednej stronie używajcie ciepłych kolorów, a po drugiej zimnych. Później opiszcie poszczególną część. Jakie emocje wzbudza.
Praca wydawała się bardzo łatwa. Już po 10 minutach miałam zarys łąki. Zabrałam potrzebne farby i powoli wyciskałam je na paletę. Już miałam zabrać się za malowanie pierwszego kwiatu, ale poczułam coś mokrego na włosach. Dotknęłam tego ręką i zdałam sobie sprawę, że to farba. Na domiar złego na płótnie pojawiły się niebieskie plamy. Wkurzenie się chyba było oczywistą rzeczą. Odwróciłam się mierząc każdego wzrokiem by dowiedzieć się kogo to wina. Kiedy natknęłam się na wyzywający wyraz twarzy blondyny od razu wiedziałam kto jest sprawcą. Zamiast wymyślić jakiś mądry plan zemsty, pod wpływem emocji chwyciłam zieloną i czerwoną tubkę farb, podeszłam do zszokowanej dziewczyny i z całej siły wycisnęłam farbę na jej włosy. Niech suka ma za swoje. Już miałam zacząć się śmiać, ale usłyszałam krzyk nauczycielki.
-Jeanette Molière czy potrafisz mi wytłumaczyć co zrobiłaś?
-To co powinnam -odparłam na jej pytanie. Tłumaczenie się nie leży w mojej naturze.
-Do dyrektora! Razem z koleżanką- przewróciłam oczami na jej słowa. Przecież nie zrobiłam nic poważnego!
Po chwili razem z blondynom stałyśmy w gabinecie.
-Więc co się stało?- zapytał.
-Ta...ta idiotka bezpodstawnie wylała na mnie zieloną i czerwoną farbę. Nic jej nie zrobiłam! Powinniście ją wydalić ze szkoły, bo psuje jej imię i pozycje w szkolnictwie!- dobra, jak na plastika nie jest wcale taką debilką.
-Masz coś na swoją obronę?- zapytał mężczyzna.
-Nie- odparłam, bo nie miałam zamiaru brnąć w to całe gówno. Cóż 1:0 dla plastika
-Jesteś nowa więc potraktuję to ulgowo. Będziesz musiała do końca tego tygodnia sprzątać sale plastyczną. Zaczniesz dzisiaj po lekcji matematyki. I lepiej żebyś się tam zjawiła!- powiedział po czym pokazał nam żebyśmy wyszły. Kiedy już byłyśmy za gabinetem zapytałam się blondyny czy jest z siebie zadowolona. Ona zupełnie mnie zignorowała i podążyła do sali. Ja powoli się za nią wlokłam.
Reszta lekcji była dla mnie katorgą. Nauczycielka prawie w ogóle nie spuszczała mnie z oka jakbym była najgorszym przestępcą. Uczniowie jeszcze więcej o mnie szeptali, podburzenie tym, co mówiła o mnie blondyna. Przerwa była gorsza. Kiedy szłam ludzie odsuwali się ode mnie, robiąc mi przejście. Zazwyczaj parskałam śmiechem na ich zachowanie. No przepraszam, ale ja tylko wylałam na nią farbę, a nie wymordowałam jej rodzinę! Ludzie są tacy. Wszystko wyolbrzymiają. Skierowałam się w stronę toalety by jakoś poprawić włosy. Próbowałam zmyć farbę, ale zamiast się jej pozbyć to jeszcze bardziej rozmazywałam ją. Dzwonek zabrzmiał już dawno więc stwierdziłam, że nie mam po co się trudzić i poszłam na lekcje. Przekroczyłam próg klasy i od razu usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos.
-Francuzeczko to szkoła a nie paintball.
Już miałam mu odpyskować, ale widząc karcący wzrok nauczyciela, potulnie usiadłam. Zresztą nawet nie mam ochoty na sprzeczanie się z tym idiotą.

*
Sala plastyczna była już wyczyszczona. Trwało to trochę więcej niż przypuszczałam, ale najważniejsze, że mogłam już wrócić do domu. Podeszłam do drzwi. Były lekko uchylone, co mnie zaskoczyło, bo w końcu zamykałam je. Nie rozmyślając za bardzo, pchnęłam drzwi. Chciałam być jak najszybciej w domu. Coś mokrego wylało się na moje ciało. Było oślizgłe jak...jak farba. Ktoś wylał na mnie farbę! Krzyknęłam ze złości i pobiegłam do toalety. Chwyciłam ręcznik i już miałam wytrzeć nim twarz gdy zorientowałam się, że jest coś tam napisane.

'1:1 francuzeczko. Twój "ukochany" Zayn'



(nie mogłam się powstrzymać. On tu wygląda jakby grał w jakimś filmie o.o)

*

Od autorki: 
Po 1 
BAAARDZO BAAARDZO PRZEPRASZAM miałam dodać po zakończeniu się szkoły, ale przygotowywałam się do wyjazdu i zasadniczo wróciłam wczoraj około 13. Nie mogłam nic napisać, bo zapomniałam zabrać laptopa. Jeszcze raz baardzo przepraszam. 

Po 2
Nie wiem czy kogoś powiadamiałam o nowym rozdziale, ale jeślibyście byli tacy mili i zapisali się w zakładce 'Informowani' to byłabym wdzięczna. Informować zaczęłabym was po tym jak dalibyście mi follow back! :) 

Po 3 
Zależy mi na tym blogu i byłabym wdzięczna gdybyście go gdzieś zareklamowali <3 To dla mnie bardzo ważne! 

Po 4
Ja wiem, że to nie jest najlepszy rozdział. Proszę o wyrozumiałość, bo dopiero co wróciłam i muszę ogarnąć wszystko. 

Pozdrawiam, całuje, ściskam i w ogóle <3 Vic


PS dzisiaj mój kochany Dan z Bastille ma urodzinki *-* 
PS2 #ChlopakZTarasu XD jaka beka :)